Miałam nadzieję , że życie zaprowadzi mnie kiedyś do nieba.
Że stanę się wiecznością , której nikt nie będzie potrafił zniszczyć. Potrafiłam
płakać bez powodu i śmiać się z byle czego. Chciałam poczuć , że żyję. Pierwszy
raz , gdy poznałam Leona upiłam się winem i udawałam , że wszystko jest okay,
żeby go nie złamać. A co było dobrze? Dobrze było tylko to , że nie zemdlałam
na jego oczach. Reszta się nie liczyła.
Moje włosy kręciły się na wszystkie strony, a ja chichotałam i zapomniałam na
chwilę kim , a tak na serio czym jestem. Bo jestem tylko krzykiem w otchłani.
Moje dni są policzone i nie jestem z tego powodu smutna. Jestem szczęśliwa.
xxx
Ciao,kochani.
Jak dzionek? Mam nadzieję , że nie zniszczyłam go swoim prologiem.:)
No właśnie prolog. Nic nie mów za bardzo nie?
No bo można tak powiedzieć zaczęłam od końca, bo w prologu ona go zna ,a w rozdziałach dopiero go pozna ... chyba.
Strasznie namotałam Xd
Co takie beztalencie jak ja tu robi? :>
Dziwna jestem.
No nic, teraz czekać na rozdział pierwszy, który pojawi się może jutro?
Zacznę go pisać dzisiaj w nocy bo wtedy dostaję weny. Chyba , że będę śpiąca.
Jeszcze zobaczymy na razie nic nie obiecuję.
Do zobaczenia! ♥
Sophie Grace.